Przejdź do głównej zawartości

Nieświeży podmuch wentylatora

W naszym bajorku wylądował czarny łabędź COVID-19 i nie wiemy, jak długo tu zostanie. Przypuszczam, że dłużej niż byśmy chcieli. Już w tej chwili łapię się na omawianiu tych samych zagadnień z różnymi znajomymi, wychodząc z zasady DYI stwierdziłem, że powołam bloga celowego jak próbę zebrania i uporządkowania myśli oraz wygodnego dzielenia się nimi. Przy okazji powstanie kronika umożliwiająca wsteczną weryfikację.

Każdy kryzys kreuje nowych szarlatanów i tłumaczy rzeczywistości więc — trochę dla hecy — podłączam się pod ten trend i zadmę w internetową tubę. W kolejnych wpisach będę próbował sukcesywnie wyrzucać z głowy informacje dot. wpływu koronawirusa na rzeczywistości w skali mikro jak i makro, w szczególności pod kątem finansowym.

Szok i niedowierzanie

Pierwszym aspektem, do którego chciałbym się odnieść jest zaskakujące dla wielu osób tempo zmian. Sprawa koronawirusa w Chinach była w mainstreamie w lutym (CNBC: We're basically at a pandemic now), a nieco bardziej dociekliwi odbiorcy mediów zagranicznych wiedzieli o problemie i w styczniu. Moment, w którym było widać skalę działań w Azji (zamykanie wielomilionowych miast w reakcji na wykładniczy wzrost zachorowań i zgonów) oraz pojawiły się informacje o zarażeniach w Europie, to był moment, w którym nawet przeciętny Kowalski mógł połączyć dwie kropki i zacząć wdrażać osobisty plan redukcji ryzyka: wzmocnienie domowej apteczki i zamrażarki.

Tak się jednak nie stało. Polacy:

  • stosunkowo mało interesują się światem zewnętrznym,
  • są zmęczeni medialną obstrukcją na rynku krajowym,
  • nie ufają instytucjom,
  • nie ufają sobie nawzajem,
  • są przyzwyczajeni do "jakośtobędzizmu".

Poza tym nikt nie lubi mylić się w pojedynkę oraz wprawiać siebie i innych w dyskomfort. 🙉

Komfort

Społeczeństwa zachodnie, w tym i Polska, przyzwyczaiły się do ciepłej wody w kranie. Ludzie z natury prognozują przyszłość na podstawie tego, co znają — a skoro znają dobrobyt, zakładają jego kontynuację.

Co prawda ciepłej wody w kranie nie zabrakło, ale sojowego caffè latte na Zbawiksie na razie sobie nie posączymy.

Przytoczmy znany cykl cywilizacyjny:
  1. ciężkie czasy tworzą twardych ludzi,
  2. twardzi ludzie tworzą dobre czasy,
  3. dobre czasy tworzą słabych ludzi,
  4. słabi ludzie tworzą ciężkie czasy.
Wydaje mi się, że obecnie mamy stabilną kombinację 2+3. To na dziś dobra informacja.
Starsze pokolenia, pamiętające czasy wojny oraz głęboki PRL, są z natury bardziej krytycznie nastawione do rzeczywistości. Wykupienie papieru toaletowego to jasny znak wciąż żywej pamięci czasów słusznie minionych. Na rynku pracy funkcjonują już ludzie młodsi niż moje konto e-mail, dla nich zjawisko bezrobocia musi być równie abstrakcyjne co bajki o occie z musztardą na sklepowych półkach.

Shitshow

Wentylator kręcił się już wcześniej, a cokolwiek w niego nie wpadło, pachnie to recesją. Skala naciśnięcia gospodarczego hamulca nie ma chyba precedensu we współczesnym świecie, nie licząc konfliktów zbrojnych. Jeśli ktoś sądzi, że pod koniec marca wrócimy sobie wszyscy do pracy i będzie jak dawniej, to podziwiam optymizm — takich ludzi nam trzeba!

Tymczasem z gąską utraty płynności finansowej witają się branże:

  • turystyka, hotelarstwo, transport lotniczy, regionalny i lokalny,
  • rozrywka, w szczególności kina, teatry, wystawy, koncerty,
  • sport, rekreacja, fitness,
  • konferencje i szkolenia,
  • gastronomia,
  • handel detaliczny w kanałach nie internetowych, poza FMCG.

Dużo ciekawsze będą jednak skutki dla branż mniej oczywistych, społeczne i geopolityczne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień dobry, zastałem inflację?

Od dłuższego czasu mieliśmy w Polsce stopy procentowe niższe od realnej inflacji. Było to klasyczne dolewanie benzyny do już rozpalonego ognia w celu wyciśnięcia 110% mocy z gospodarczego reaktora — mogę tylko domniemywać, że motywowane realiami wyborczymi. Taka konstrukcja zachęca posiadaczy kapitału do odmrożenia kapitału i poszukania innych możliwości jego ulokowania: inwestycjach w przedsiębiorstwa (bezpośrednie lub pośrednio, przez giełdę papierów wartościowych) czy nieruchomości . W reakcji na widmo recesji RPP obniżyła dziś stopę referencyjną o 0,5 pkt. Wydaje się to nieintuicyjne (skoro i tak już mamy problem zbyt dużej inflacji), ale to tylko element gry zespołowej — wiodące banki centralne (EBC, FED) zrobiły wcześniej tak samo. Skorzystają na tym posiadacze kredytów złotówkowych. Wątpliwe, by pobudziło to dziś akcję kredytową — najpierw pandemiczne mleko musi rozlać się do końca, a następnie musi wrócić nadzieja na lepsze jutro. W USA pandemia dopiero się rozwija, w Az

Nowa normalność

Co prawda nadal jesteśmy w fazie wyparcia , ale coraz częściej mówi się ostatnio o "nowej normalności" czyli rzeczywistości, w której będziemy na razie funkcjonować z tlącą się w tle epidemią. Przypuszczam, że jednym z symboli tej epoki będzie ślad maseczki na opaleniźnie. W Polsce media zajęte są zagadnieniami bieżącymi — wyborami, tarczami, leśnymi mandatami. Tymczasem z mediów zagranicznych można się nawet czegoś dowiedzieć. Scott Gottlieb , były szef FDA , prognozuje wzmożoną cyrkulację wirusa w populacji od jesieni i zakłada, że scenariusz bazowy to dwa lata częściowych ograniczeń. Dr Gottlieb wypowiada się konkretnie i merytorycznie, od stycznia alarmuje m.in. w CNBC i WSJ (" Act Now to Prevent an American Epidemic ", " Stop a U.S. Coronavirus Outbreak Before It Starts "). Ostatnie wywiady: " Former FDA Chief Scott Gottlieb calls for 'massive surveillance system' to prevent future outbreaks " " We won't have capac

Bąbel ropny

Gorącym tematem w mediach biznesowych , a nawet w mediach głównego ścieku stało się zjawisko negatywnych cen ropy. Oczywiście nie chodziło o każdą ropę i nie w każdym czasie, a jedynie WTI w terminie zapadalności kontraktów. To nie moja bajka więc polecam opracowanie " Pogrom wśród osób inwestujących w ropę " i " Czy rynek ropy zwariował? Nie, to super contango ". Mnie interesuje ujęcie całościowe w kontekście tlącego się kryzysu i tektonicznych przesunięć geopolitycznych. Tak się przypadkiem składa, że prognozy spadku cen ropy do zera czytałem kilka tygodni temu i jak na razie one się materializują. Nie chodzi tu o jednorazowy zjazd ale o stan trwały, który nie tylko ubarwi materiał biznesowej telewizji śniadaniowej, ale dosłownie wykończy kilku producentów, a przez to i krajów, dostarczając materiału do niejednych wieczornych wiadomości. Podaż zależy głównie od uzgodnień kartelu i na dziś niby się dogadali, ale się nie dogadali i pompują jak szaleni. To logicz