W naszym bajorku wylądował czarny łabędź COVID-19 i nie wiemy, jak długo tu zostanie. Przypuszczam, że dłużej niż byśmy chcieli. Już w tej chwili łapię się na omawianiu tych samych zagadnień z różnymi znajomymi, wychodząc z zasady DYI stwierdziłem, że powołam bloga celowego jak próbę zebrania i uporządkowania myśli oraz wygodnego dzielenia się nimi. Przy okazji powstanie kronika umożliwiająca wsteczną weryfikację.
Każdy kryzys kreuje nowych szarlatanów i tłumaczy rzeczywistości więc — trochę dla hecy — podłączam się pod ten trend i zadmę w internetową tubę. W kolejnych wpisach będę próbował sukcesywnie wyrzucać z głowy informacje dot. wpływu koronawirusa na rzeczywistości w skali mikro jak i makro, w szczególności pod kątem finansowym.
Tak się jednak nie stało. Polacy:
Poza tym nikt nie lubi mylić się w pojedynkę oraz wprawiać siebie i innych w dyskomfort. 🙉
Co prawda ciepłej wody w kranie nie zabrakło, ale sojowego caffè latte na Zbawiksie na razie sobie nie posączymy.
Przytoczmy znany cykl cywilizacyjny:
Starsze pokolenia, pamiętające czasy wojny oraz głęboki PRL, są z natury bardziej krytycznie nastawione do rzeczywistości. Wykupienie papieru toaletowego to jasny znak wciąż żywej pamięci czasów słusznie minionych. Na rynku pracy funkcjonują już ludzie młodsi niż moje konto e-mail, dla nich zjawisko bezrobocia musi być równie abstrakcyjne co bajki o occie z musztardą na sklepowych półkach.
Tymczasem z gąską utraty płynności finansowej witają się branże:
Dużo ciekawsze będą jednak skutki dla branż mniej oczywistych, społeczne i geopolityczne.
Każdy kryzys kreuje nowych szarlatanów i tłumaczy rzeczywistości więc — trochę dla hecy — podłączam się pod ten trend i zadmę w internetową tubę. W kolejnych wpisach będę próbował sukcesywnie wyrzucać z głowy informacje dot. wpływu koronawirusa na rzeczywistości w skali mikro jak i makro, w szczególności pod kątem finansowym.
Szok i niedowierzanie
Pierwszym aspektem, do którego chciałbym się odnieść jest zaskakujące dla wielu osób tempo zmian. Sprawa koronawirusa w Chinach była w mainstreamie w lutym (CNBC: We're basically at a pandemic now), a nieco bardziej dociekliwi odbiorcy mediów zagranicznych wiedzieli o problemie i w styczniu. Moment, w którym było widać skalę działań w Azji (zamykanie wielomilionowych miast w reakcji na wykładniczy wzrost zachorowań i zgonów) oraz pojawiły się informacje o zarażeniach w Europie, to był moment, w którym nawet przeciętny Kowalski mógł połączyć dwie kropki i zacząć wdrażać osobisty plan redukcji ryzyka: wzmocnienie domowej apteczki i zamrażarki.Tak się jednak nie stało. Polacy:
- stosunkowo mało interesują się światem zewnętrznym,
- są zmęczeni medialną obstrukcją na rynku krajowym,
- nie ufają instytucjom,
- nie ufają sobie nawzajem,
- są przyzwyczajeni do "jakośtobędzizmu".
Poza tym nikt nie lubi mylić się w pojedynkę oraz wprawiać siebie i innych w dyskomfort. 🙉
Komfort
Społeczeństwa zachodnie, w tym i Polska, przyzwyczaiły się do ciepłej wody w kranie. Ludzie z natury prognozują przyszłość na podstawie tego, co znają — a skoro znają dobrobyt, zakładają jego kontynuację.Co prawda ciepłej wody w kranie nie zabrakło, ale sojowego caffè latte na Zbawiksie na razie sobie nie posączymy.
Przytoczmy znany cykl cywilizacyjny:
- ciężkie czasy tworzą twardych ludzi,
- twardzi ludzie tworzą dobre czasy,
- dobre czasy tworzą słabych ludzi,
- słabi ludzie tworzą ciężkie czasy.
Starsze pokolenia, pamiętające czasy wojny oraz głęboki PRL, są z natury bardziej krytycznie nastawione do rzeczywistości. Wykupienie papieru toaletowego to jasny znak wciąż żywej pamięci czasów słusznie minionych. Na rynku pracy funkcjonują już ludzie młodsi niż moje konto e-mail, dla nich zjawisko bezrobocia musi być równie abstrakcyjne co bajki o occie z musztardą na sklepowych półkach.
Shitshow
Wentylator kręcił się już wcześniej, a cokolwiek w niego nie wpadło, pachnie to recesją. Skala naciśnięcia gospodarczego hamulca nie ma chyba precedensu we współczesnym świecie, nie licząc konfliktów zbrojnych. Jeśli ktoś sądzi, że pod koniec marca wrócimy sobie wszyscy do pracy i będzie jak dawniej, to podziwiam optymizm — takich ludzi nam trzeba!Tymczasem z gąską utraty płynności finansowej witają się branże:
- turystyka, hotelarstwo, transport lotniczy, regionalny i lokalny,
- rozrywka, w szczególności kina, teatry, wystawy, koncerty,
- sport, rekreacja, fitness,
- konferencje i szkolenia,
- gastronomia,
- handel detaliczny w kanałach nie internetowych, poza FMCG.
Dużo ciekawsze będą jednak skutki dla branż mniej oczywistych, społeczne i geopolityczne.
Komentarze
Prześlij komentarz