Na dziś nie ma miejsca, w którym wirus został opanowany, a sytuacja wróciła do normy. Co więcej, wiele państw dopiero wchodzi na chińską drogę więc szczyt zachorowań dopiero przed nami, także w Polsce.
Dlatego spodziewam się, że "tymczasowe" zamknięcie szkół czy galerii handlowych potrwa jeszcze co najmniej kilka tygodni, być może do lata. Nie zdziwią mnie dalsze ograniczenia np. izolacja województw, jeśli po 14 dniach okaże się, że wzrost zachorowań jest większy niż zakładano. Nawet jeśli zachorowania zostaną opanowane, wydaje się prawdopodobne, że jesienią problem powróci (np. od strony Australii) — odporność populacji nadal nie będzie wykształcona, nie będzie również szczepionki. Co sugeruje, że nawet jeśli ograniczenia swobód zostaną wycofane, to nie w całości.
To stworzy sytuację, w której pewne działy gospodarki wracają do normalności, a inne wciąż nie będą w stanie się podnieść. Jeśli w ludziach pozostanie odrobina strachu, popyt na usługi turystyczne i gastronomiczne nie odbuduje się w całości. Handel może w większym stopniu pozostać w Internecie. Część firm będzie trwale przyswoi model częściowej pracy zdalnej.
Nie zdziwi mnie wydłużenie lub konieczność powtórzenia roku szkolnego. Zagadką są wybory prezydenckie — wydaje mi się, że bezpieczniej będzie przełożyć je na wakacje i umożliwić głosowanie przez co najmniej 2 dni.
Zmęczenie psychiczne, stres i nadmiar wolnego czasu w czterech ścianach spowodują, że ludzie zaczną zadawać pytania i szukać odpowiedzi. Znajdą je tam, gdzie zwykle — w Internecie. Do tego trudna sytuacja ekonomiczna spowoduje, że będą szukać winnych. Jest to mieszanka dość wybuchowa.
Komentarze
Prześlij komentarz